Środa, 25.08
O 8.30 rano pod motelem czeka na nas taksówka. Przed 9 docieramy pod klasztor w Iwogińsku, centrum buddyzmu w Rosji. Umawiamy się z kierowcą, że za 2 godziny weźmie nas stąd na dworzec w Ulan Ude. Przyjechaliśmy tu zobaczyć Lamę, który nie żyje od 80 lat, ale jego ciało zachowuje właściwości żywego. Tuż przed śmiercią polecił swoim uczniom, aby po kilku latach otwarli sarkofag, w którym będzie spoczywać, aby sprawdzić, w jakim stanie znajduje się ciało. Ku zaskoczeniu nie tylko mnichów, wyglądało jak żywe nie tylko w kilka lat po jego śmierci, ale i w kilkanaście i kilkadziesiąt. Gdy zainteresowali się nim naukowcy, okazało się, że tkanki zachowały właściwości tkanek żywych. Po nacięciu skóry nawet pojawiła się krew. Od kilku lat ciało mnicha jest wystawione na widok pielgrzymów w szklanej gablocie w świątyni na terenie klasztoru. Jesteśmy więc tutaj, by je zobaczyć. Zwiedzamy zabudowania klasztorne, szukając ciekawskim spojrzeniem gabloty z Lamą. Nigdzie jej jednak nie widać. Pytamy o niego jednego z mnichów i słyszymy, że Lama zamknięty jest w głównej świątyni i dla oczu pielgrzymów będzie dostępny dopiero 8go października. Tak długo czekać tu nie możemy! Wciąż pełni nadziei pytamy też i innego mnicha - słyszymy niestety to samo. Pojawia się jednak cień szansy. Aga dowiaduje się od handlarki sprzedającej przed wejściem do klasztoru pamiątki z Mongolii, że jeśli znajdziemy lamę "astrologa" (podaje nam numery domków, w których moze być uchwytny) i powiemy, że jesteśmy z daleka i to nasza jedyna możliwość, by spotkać się ze świetym, to za dotację na rzecz klasztoru, otworzy dla nas świątynię będącą jego rezydencją. Myślimy sobie, że właściwie to możemy się złożyć po 100, może 200 rubli na tę dotację. Za tyle pieniędzy (70-140zł) na pewno lamę nam pokażą. Szukamy więc lamy "astrologa". Wskazane przez handlarkę domki są jednak zamknięte. Pytamy o niego napotykanych mnichów - także bez skutku. Jakiś mnich oprowadza tu wycieczkę Rosjan. Wiesiek przedstawia mu szeptem naszą sprawę i pyta czy byłaby możliwość Lamę zobaczyć. Mnich na dźwięk słowa "dotacja" mówi: chodźcie z nami. Idziemy więc, raz jeszcze przemierzając ścieżki, które przeszliśmy już wcześniej. Gdy podchodzimy pod główną świątynię, Wiesiek ponawia zapytanie o Lamę. Mnich jakby dopiero teraz załapał o co nam chodzi i przecząco kręcąc głową, mówi: to niemożliwe. Coraz to więcej w nas zwątpienia, lecz nie dajemy jeszcze za wygraną - jesteśmy tu przecież pewnie raz jeden w życiu! Pytamy jeszcze jednego mnicha i on wkazuje nam, aby pójść do dyrekcji. Idziemy więc do Naczelnego klasztoru i słyszymy od niego, że tak, to jest możliwe, aby świątynię dla nas otwarto, ale musimy porozmawiać z mnichem, który urzęduje w gerze przed wejściem na teren klasztoru. Wstąpiła w nas nowa nadzieja! Ożywionym krokiem idziemy do wskazanego geru. Mnicha nie zastajemy, bo, jak mówi zastępująca tu go dziewczyna, jest "na służbie". Przedstawiamy jej jednak naszą sprawę, a ona w odpowiedzi przedstawia nam pismo, z którego wynika, że jesli chce się żywego martwego Lamę zobaczyć, należy przedłożyć pisemny wniosek i uiścić stosowną dotację na rzecz klaszotoru. Jeśli bylibyśmy grupą turystów z Rosji, owa dotacja miałaby wynieść 10000 rubli (blisko 1100zł). Ponieważ jednak jesteśmy grupą turystów zagranicznych, za spotkanie z Lamą musimy zapłacić... 1000 euro! Z naszymi 1200 rublami chyba niewiele tutaj wskóramy...
Cóż, Lamy nie spotkaliśmy, ale i tak przyjechać tu było warto. Minęły 2 godziny, więc zabieramy się z taksiarzem na dworzec kolejowy w Ulan Ude. Pociąg okazuje się być droższy niż marszrutka, decydujemy się więc na podróż do Irkucka tą drugą. Bus jest załadowany ludźmi. Jedziemy z dwoma przerwami na toaletę 6 godzin. Na ekranie tv przez całą drogę wyświetlany jest głupawy rosyjski serial o młodych lekarzach. Szczęśliwie od patrzenia nań odciąga widok na tajgę i Bajkał.
Gdy już jesteśmy na dworcu w Irkucku, szukamy noclegu. Denis przyjąć nas dzisiaj nie może, bo już gości w swoim małym mieszkaniu, bagatela, 12 osób. Możemy jednak przenocować u niego w niedzielę, na noc przed wyjazdem z Rosji.
Znajdujemy spanie w gostinicy tuż przy dworcu. Nie jest jeszcze wykończona - będziemy tu pierwszymi gośćmi. Bierzemy dla siebie dwa 2-osobowe pokoje - tak będzie taniej. I tak płacimy po 500 rubli/osoba. Pieniądze idą nam tu jak woda...
Info praktyczne: marszrutka z Ulan Ude do Irkucka: 600 rubli, czas przejazdu: 6 godzin
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz