Sobota, 7.08
Ruszamy w drogę powrotną przez górę. Zżyłam się już z moim Bursztynem i ciężko będzie mi się z nim rozstawać. Jedzie mi się też dziś już dużo swobodniej, pewnie się czuję w siodle. Nawet siniaki już dziś tak nie bolą. Po przejechaniu przez górę, jedziemy przez kilka godzin przez otwarty step, inną drogą (czy raczej: bezdrożem), niż gdy jechaliśmy w przeciwnym kierunku. Po drodze zatrzymujemy się przy gerze na airag. Airagu nie ma, ale jest wzamian świeżo upieczony chleb i domowej roboty masło. Coś pysznego! To też najbardziej kolorowy i zadbany spośród wszystkich gerów, które mieliśmy dotąd możliwość odwiedzić. Gospodyni najwyraźniej ma zmysł artystyczny.
Wodospadu tak wczoraj jak dziś nie zobaczyliśmy. Najwidoczniej nie było nam z nim jednak po drodze. Spotykamy za to Francuza, który przyjechał do Mongolii specjalnie na 17 dni konnej wycieczki. Farciarz, bo ma wygodne europejskie siodło. Gdy mówimy mu skąd jesteśmy, reaguje bardzo żywiołowo, bo jak się okazuje jego dziewczyna jest Polką. Mieszkają razem w Paryżu. Nie mogła przyjechać tu razem z nim, gdyż nie dostała urlopu.
Gdy dojeżdżamy do naszych gerów, wita nas Cirin. Wylewność tego przywitania wskazuje, że nie do końca jeszcze jest trzeźwy. Mówi, że przyjechał tu jego syn i świętowali swoje spotkanie. Krótko po tym, jak nas wszystkich wyściska i wycałuje, zasypia w samochodzie.
Jeszcze kiedy jechaliśmy, Wiesiek z Bartkiem zastanawiali się czy po powrocie zastaną swój zapas piwa. Teraz szukają go w aucie i nie znajdują. "Cirin, gdzie piwo?" pytają Miśka. "Niet. Piwo finisz" odpowiada z powagą Cirin. Po chwili jednak, śmiejąc się, poklepuje Wiesława po ramieniu i pokazuje, gdzie je przełożył.
Żegnamy się z naszymi przewodnikami i do umówionej sumy dorzucamy im jeszcze 30000TG napiwku. Bardzo nań zasłużyli.
Znosimy w wiadrach wodę z rzeki i robimy w niej pranie. Wieszamy je na sznurze rozwieszonym między gerami. Trzeba go pilnie strzec przed kozami... Urządzamy sobie też wewnątrz geru łazienkę. Wypraszamy panów na zewnątrz, podgrzewamy sobie na palniku wodę i się kąpiemy.
Pogodę przez poprzednie 2 dni mieliśmy wymarzoną, dziś jednak robi się chłodno i wieczorem zaczyna padać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz